Zdarzyło Ci się może do pewnego celu podchodzić kilkakrotnie i… bez efektu? Używać różnych metod, rozpisywać go na różne sposoby i nic?
Podpowiem Ci, jak się zabrać za cel, gdy już powoli brak nam sił.
Jeżeli czujesz już taką niemoc, zaczyna Ci umykać poczucie sprawczości, maleje wiara, że coś się zmieni, dopada Cię uczucie rezygnacji – to mam dla Ciebie 4 punkty, które pomogą.
Najpierw podpowiem Ci taką rzecz: jeśli już jesteś w desperacji, jest złość i smutek – to… nawet dobrze. Bo to emocje potrafią być najsilniejszym wyzwalaczem zdecydowanych, zdeterminowanych i skupionych działań. Czasem właśnie w taki dzień, kiedy przebiera nam się miarka – siadamy i rozpisujemy wreszcie skuteczne działania/skuteczny plan.
Dobra, to zaczynamy!
1.
Najpierw zastanów się czy ten cel jest w ogóle >Twój<.
To znaczy: czy realizowanie go nie wiąże się przypadkiem z czynnościami, których nie znosisz, które Cię bardzo stresują i rozbijają? Może tak naprawdę unikasz ich z pełną premedytacją?
Może czas dokopać się do praprzyczyny i ten cel albo strategię zmodyfikować?
Nie zamykaj się na różne scenariusze.
Pamiętaj, że mimo mód, mimo tego, co robi większość albo najbardziej znane osoby: do danego efektu można dojść na różne sposoby.
2.
Radykalnie obniż parametry celu.
Może nie wydłużaj terminu realizacji z dwóch miesięcy do dwunastu, ale obniż próg realizacji. Zmniejsz kwotę celu finansowego. Zmniejsz częstotliwość tworzenia nowych produktów, publikowania nowych treści, zmniejsz ilość pracy nad tym zagadnieniem dziennie, zmniejsz ilość treningów czy kilogramów do zrzucenia.
Dostosuj poziom radykalności w cięciach do tego, jak długo mierzysz/męczysz się z tym wyzwaniem. Czasem jest tak, że trzeba znacząco ten cel czy etapy zredukować, przynajmniej na początku.
Nie bój się tego.
3.
Termin realizacji celu czy jego etapów wyznacz realnie, nie życzeniowo
oraz: wybierz sobie jakieś charakterystyczne, wyraźne punkty graniczne. Np. urodziny, rocznicę założenia firmy, moment przejścia na wyższy ZUS.
Data, która dla nas coś znaczy silniej inspiruje i motywuje.
4. Podejmij decyzję, że dosłownie każdego dnia (no, może poza weekendami i wolnym) robisz chociaż jeden krok,
poświęcasz minimum 30 minut, godzinę – na pracę nad tym celem.
Myślę, że tu, przy jakimś już stopniu rezygnacji, przybicia – taka mobilizacja, choćby małymi kroczkami – będzie potrzebna.
Pomyśl: jakie to mogą być kroki, jakie czynności? Wypisz, jakie akcje będą Cię przybliżać do Twojego celu i doglądaj ich codziennie, jak roślinki.
5. BONUS, dodatkowy uprzyjemniacz/wzmacniacz:
na czas realizacji swojego celu (patrz punkt 3.) wyznacz sobie i rozlicz na etapy przeczytanie książki jakoś korespondującej z Twoim celem. Może być z nim związana bardzo ściśle – np. poradnik z konkretnej technicznej czy biznesowej dziedziny, a może być związana luźniej – np. poradnik o rozwoju, uczeniu, emocjach, czyimś wyzwaniu.
Podziel sobie ilość stron przez ilość dni do celu i czytaj konsekwentnie tych kilka stron dziennie.
To bardzo wdzięczny element wspierający – nie tylko w drodze do celu ale i w poczuciu, że zaczynasz i idziesz przez jakiś nowy wyraźny etap w życiu. Wielka frajda, wielka nadzieja.
Bardzo, bardzo trzymam kciuki za Twój cel, życzę Ci nie tylko natchnienia i wytrwałości ale też z tego działania – radości!
PS
💡 Jeśli czujesz, że potrzebujesz indywidualnej rozmowy na temat Twojego celowego wyzwania – poznaj konsultacje indywidualne ze mną >> .
💡 Jeśli chcesz narzędzia, plannera, w którym sobie wszystko rozpiszesz i który będzie Cię dodatkowo wspierał w codziennej drodze do celu – zapisz się tutaj >>, bo niedługo będzie nowe wydanie 🙂 !