Uczucie przytłoczenia – jak przestać na nie pracować?
Dlaczego w ogóle piszę „przestać na nie pracować”?
No bo to nie nikt inny, tylko TY je sobie fundujesz. W jaki sposób?
Już Ci mówię: stale biorąc na siebie za dużo.
Stale planując więcej, niż będziesz w stanie zrobić.
Stale nie doszacowując ilości potrzebnej pracy, stale przeceniając to, ile masz czasu.
To tak, jakbyś bez mrugnięcia okiem i ze spokojem założyła czy założył stałe miesięczne wydatki na kwotę powyżej Twoich wpływów. Stale wydajesz więcej niż zarabiasz. Dług rośnie i coraz bardziej ciąży.
Dokładnie tak samo jest z czasem i energią: biorąc na siebie za dużo, planując nieuważnie – dajesz z siebie więcej, niż możesz. Masz za dużo spraw a za mało czasu.
Tworzysz dług. Energetyczny i czasowy.
Mówienie o czasie jak o pieniądzach, mówienie o harmonogramie jak o budżecie – bardzo otwiera oczy.
Zobacz – w tych dwóch sferach można działać analogicznie, na dwa sposoby:
albo:
🔵 wiesz ile zarabiasz/ile masz przychodu w tym miesiącu,
🔵 wiesz jakie masz koszty stałe i
🔵 kontrolujesz wydatki
albo:
🔴 nie wiesz ile masz przychodu w tym miesiącu,
🔴 nigdy nie usiadłaś/nie usiadłeś żeby zliczyć swoje stałe koszty i
🔴 na bieżąco korzystasz z karty kredytowej nie sprawdzając wcześniej czy stać Cię na konkretny zakup.
Dobra, ale koniec teoretyzowania.
Skupmy się na tym, co robić, żeby uczucie przytłoczenia przestało Ci towarzyszyć; żeby nie brać na siebie za dużo. Zaczynamy!
1.
Przede wszystkim poznaj swój budżet – czyli stały grafik.
Najlepiej go po prostu zobaczyć w postaci graficznej, czyli narysować. W rytmie tygodnia zaznacz swoje czasowe ograniczenia, powtarzalne obowiązki, zajęcia. Tu znajdziesz bezpłatny PDF do tego celu, „Plann•Graph” >> .
Od razu zobaczysz, że pewne dni są gęstsze, inne – lżejsze.
(Jeśli jesteś już zapisana/zapisany na newsletter – po prostu odnajdź mail powitalny, który przyszedł po zapisaniu, a w tym mailu znajdź link do bezpłatnych materiałów. Link może też być w stopce newslettera.)
A może wcale nie masz sztywnego grafiku i powtarzalnych zobowiązań?
To tu zadziałamy inaczej. I to nie jest tak, że tu rytmu żadnego nie ma. Jest, tylko jest rytmem wewnętrznym, a nie zewnętrznym.
Co w takim wypadku zaznaczyć?
Ważne dla Ciebie pory: kiedy chcesz zasypiać, o której wstawać, w jakich godzinach najlepiej Ci się pracuje, kiedy chcesz mieć czas na swoje priorytety, przyjemności, rytuały.
2.
Kontroluj to, co wpada do Twojego kalendarza.
Gdy ktoś chce się z Tobą umówić, albo coś Ci zlecić, to, choćby naciskał na szybkie wyznaczenie terminu – zajrzyj sobie spokojnie w swój kalendarz.
Jeżeli masz tu problem z asertywnością, to wyobraź sobie, że ustalasz czyjeś spotkanie i musisz je najpierw skonsultować. Tak samo Ty skonsultuj się ze swoim planem. Powiedz, że musisz sprawdzić, i już.
Lepiej poprosić o chwilę na decyzję od razu, niż się potem stresować koniecznością przekładania terminu albo wywiązywaniem z terminu bardzo niewygodnego.
3.
No właśnie; żeby mieć się do czego odnosić umawiając się na terminy spotkań lub zobowiązań – miej kalendarz.
Miej jedno miejsce, gdzie spisujesz terminy, godziny i plany. Bo plan nie jest do dokładania sobie pracy, do dociążania, utrudniania. Plan jest do dbania o siebie, swój czas, swój dobrostan. Swój urlop, swoje potrzeby.
Plan to decyzja – co chcesz w danym czasie zrobić, a czego w związku z tym na siebie brać nie chcesz. To wybór. Posiedzenie ze sobą, decyzja.
Inaczej, bez oglądu z góry na całość możesz mieć ciągle poczucie, że „powinnaś/powinieneś zrobić i to, i to, i jeszcze tamto, a inni jeszcze robią to, a jeszcze weszło nowe narzędzie i format na Instagramie i tak dalej. I jak na to wszystko znaleźć czas?!”
Nie. Miej plan, rozpiskę tego, co chcesz zamknąć w tym miesiącu, a co w następnym. A nie wszystko naraz.
4.
Naucz się siebie. Swojego tempa, wydajności.
Sprawdzaj doświadczalnie i notuj albo przynajmniej dobrze zapamiętuj – ile czasu zajmują Ci poszczególne czynności. Stworzenie prezentacji, napisanie artykułu, wykonanie zlecenia, przygotowanie się do konsultacji czy do wyjścia na trening.
Jeśli nie jesteś w stanie najpierw zmierzyć a potem przewidzieć ile godzin zajmie Ci praca nad danym zadaniem, bo np. każde z Twoich zleceń jest inne – to ostrożnie oszacuj, a potem dodaj zapas.
Jeżeli zabierasz się za coś, co jest Ci zupełnie obce + używasz do tego narzędzia, którego dopiero się uczysz – to szacunki pomnóż nawet razy 2. Czyli: wydaje Ci się, że zamkniesz ten projekt w 2 dni – to załóż w kalendarzu, że potrzebujesz 4 dni roboczych.
Rozrzutność? Nie.
Staranne podejście do klienta i zafundowanie sobie komfortowego środowiska pracy.
Skończysz wcześniej? Nie ma lepszego uczucia – i dla siebie i dla osoby czekającej na efekty Twojej pracy 🙂
Powiesz mi, że „nawet, jak mam 3 dni, to i tak zabieram się za to w ostatniej chwili, więc już lepiej dać krótszy deadline i pocisnąć”? OK! Tylko wtedy pamiętaj, że > wzięcie na siebie za dużo; uczucie przytłoczenia < to był Twój świadomy wybór.
Jak już pojawi się myśl, że takie tempo i intensywność dają Ci jednak w kość i następnym razem chcesz spokojnie i bez stresu – to skorzystaj z tego punktu.
5.
Na początku każdego tygodnia usiądź na chwilę i ogarnij najbliższych 7 dni wzrokiem.
Które dni są trudniejsze, w które będziesz mieć więcej skupionego czasu? Może są dni, w których wzięłaś/wziąłeś na siebie za dużo, a jest jeszcze szansa, żeby to zmienić?
Jeżeli nie można tego zmienić i widzisz zagęszczenia – to pomyśl, jak możesz się na nie przygotować. Zaplanować prostszy posiłek, zrobić obiad dzień wcześniej, wykonać jakąś pracę z wyprzedzeniem, wcześniej położyć się spać, wcześniej wstać?
Zbierz czas i energię na bardziej wymagający dzień. Tak, jak zaoszczędza się środki na większy wydatek.
6.
Nie planuj tylko pracy, ale planuj też przerwy.
Na urlopy czekamy niecierpliwie, dość wcześnie decydujemy się na termin, czasem bardzo starannie je planujemy.
Ale ja mówię o czymś dużo mniejszym, zdecydowanie na wyciągnięcie ręki! ➡️ Rób sobie przerwy w pracy (np. bloki 45 minut na pracę i 15 minut bezwzględnie na niepracę), ➡️ wyznacz godzinę po której już nie pracujesz i nie zaglądasz do poczty, ➡️ zasmakuj zwyczaju robienia sobie wolnego dnia w tygodniu, raz na kilka tygodniu.
Planuj i naprawdę egzekwuj te drobne przerwy, oddechy; nawet, jeśli czujesz, że może ich nie potrzebujesz.
7.
Wyznaczaj cele.
Po to, żeby mieć jeszcze więcej pracy?
Nie. Po to, żeby wiedzieć, co jest teraz dla Ciebie najważniejsze. Po to, żeby w sytuacji, w której pojawia się kolejna nowa propozycja, kolejny nowy pomysł a Ty masz już i tak dużo pracy – nie mieć problemu z podejmowaniem decyzji. Żeby dokonać wyboru dobrego dla siebie, dokonać go sprawnie i szybciej realizować marzenia.
8.
I, może trochę z innej strony, ale skoro już było o budżetach: pomyśl o podwyższeniu swojej stawki godzinowej.
I nie mam tu na myśli tylko podniesienia cen produktów czy usług. Chodzi mi również o refleksję nad tym czy możesz jakoś swoje produkty przeskalować albo lekko zmodyfikować swój model biznesowy.
Może konsultacje 1 na 1 zamienić w kurs on-line?
Może stworzyć e-book bazujący na najczęstszych zapytaniach swoich Klientów?
Większy dochód z tej samej godziny pracy to też jest sposób na to, żeby zyskać więcej życiowej przestrzeni.
I to tyle! Korzystaj, praktykuj!
Wiem, punktów wydaje się dużo, ale zapewniam Cię, że już wdrożenie jednego odmieni Twoje samopoczucie.
Uczucie przytłoczenia jest sygnałem, alarmem.
Dbaj o to, żeby wiedzieć, jakie masz możliwości i ile masz czasu. I na tej troskliwej świadomości buduj plan działania. Jeśli plan będzie zawsze za duży – zawsze będziesz mieć uczucie przytłoczenia; uczucie, że nie dajesz rady.
Jeśli chcesz mieć kalendarz, w którym możesz:
- rozrysować swój grafik
- zapisywać terminy
- zapisać cele
- i ogarnąć swoją rzeczywistość
to Plannerkowe Plannery >> są dla Ciebie.
Są niedatowane, więc możesz zacząć z nimi pracować w dowolnym momencie roku. Choćby od razu – jeśli zamówisz Planner do godziny 20.00, to wyjedzie do Ciebie już następnego dnia roboczego!
Dziękuję Ci za uwagę,
pozdrawiam Cię serdecznie
i trzymam kciuki za Twoje Plany 💙💛!
Aga 🙂