Esencjonalnie będzie, bo pamiętam ile miesięcy się zastanawiałam czy ruszyć z Plannerką, ile jeszcze rzeczy robiłam po drodze.
I uważam, że jak jest iskra i kilka innych warunków, to trzeba ruszać, już nie tracić czasu.
Ulegamy chwilowym fascynacjom,
nie zastanawiamy się starannie, czy projekt jest zbieżny z naszymi dużymi celami
Pragnieniami, kierunkami, wartościami, aktualnymi, wypracowanymi zamierzeniami.
Nie masz takich w ogóle? Koniecznie je rozpracuj, bo to początek.
Warto raz na jakiś czas się zatrzymać i zadań sobie pytania: czego mi brakuje, czego mi potrzeba, w jakim kierunku chcę iść, co osiągnąć jutro, pojutrze, za miesiąc, za rok, może jeszcze dalej? W jaki sposób funkcjonować?
To są wytyczne, które będą Cię wspierać w każdej decyzji.
Jeśli ich potrzebujesz – przeczytaj ten artykuł.
Mając wyznaczone cele, spis tego, co dla Ciebie ważne, priorytetowe – będzie Ci łatwiej eliminować projekty, zlecenia, współprace, pomysły – które wciąż przecież się pojawiają, buzują, pączkują. W gąszczu myśli będziesz wyłapywać te projekty, które są Twoje, dla których będziesz mieć więcej determinacji i energii.
Gdy masz już projekt/projekty, które jakoś szczególnie przyciągnęły Twoje myśli – koniecznie przeanalizuj je pod tym kątem. Sprawdź, czy popchną Cię w kierunku, do którego zmierzasz, czy też – odciągną Cię od niego.
Zastanów się dobrze, czy czas, jaki w nie zainwestujesz, będzie rozwojem czy obciążeniem.
Nie eliminujemy, chcemy chwytać kilka srok za ogon
Świadomość Twoich ważności uwolni Cię od tego napięcia myśli: “wciąż budzę się z nową koncepcją, mam tyle pomysłów, tyle ciągot, inspiracji, za co się zabrać?!”.
Zbyt nieśmiało ograniczamy liczbę projektów, które chcemy zacząć realizować. Przynajmniej w jakimś zadanym czasie.
Im mniej projektów zaczniesz wdrażać – tym więcej będziesz mieć na nie czasu i tym szybciej zobaczysz efekty.
Jeśli masz dużo innych, życiowych zobowiązań – wybierz JEDEN nowy projekt i skup się na nim przez założony czas.
Szalejemy ze skalą
To od razu musi być coś wielkiego, trudnego, wymagającego inwestycji!
Pisanie tomów, zamiast przymierzenia się do darmowego bloga, mniejszej publikacji elektronicznej.
Produkcja całej serii zamiast mało kosztownego prototypu.
Zobowiązania, umowy i współprace – zamiast stworzenia czegoś mniejszego i wypuszczenia tego na rynek.
Zawsze namawiam, i od tego również zaczynam – do zdobycia przyczółka.
Czyli do “przepisania” projektu na pewną próbkę, coś mniejszego, zwiastun, wstęp; do działania z czymś nowym na początku w małej skali, na małej próbce.
Nie poświęcamy czasu i energii na zaplanowanie projektu
I to szczególnie ważny punkt, przy którym trzy poprzednie są w zasadzie wstępem, początkiem.
Zauważyłam, że dopóki mój pomysł jest mało określony, dopowiedziany, obliczony – mogę o nim wiele myśleć, mówić z zapałem, zbierać inspiracje, ale… nie mogę ruszyć 🙁 !
Czasem potrzebuję dłuższego posiedzenia, chwili spokoju, rozpisania wszystkiego, i wtedy – ruszam!
Co sprawia, że projekt tkwi ciągle w teorii?
Nie znamy, nie zdajemy sobie sprawy z:
- zakresu projektu, parametru końcowego w konkretnym momencie i w finale,
- wszystkich, nawet najdrobniejszych czynności jakie będą się składały na projekt,
- względności i długości etapów oraz ich rozmieszczenia w czasie,
- skąd wziąć czas na projekt, gdzie ten czas jest ukryty, i jak go wyłuskamy (konkretne, prawdziwe godziny!!),
- wartości i techniki podsumowań,
- już wcześniej – z potencjalnych podstępnych, pozornie niegroźnych kryzysów; ich przyczyn i sposobów na nie.
Przejście, rozpracowanie tych kroków sprawi, że od razu będziesz wiedzieć, za jaki konkret się zabrać.
Im bardziej na tym projekcie Ci zależy – tym więcej czasu przeznacz na jego zaplanowanie.
Jeżeli nie wiesz, jak to zrobić, od czego zacząć,
nie chcesz szukać informacji, wymyślać i rysować tabel,
chcesz przez to przejść krok po kroku,
z prowadzeniem za rękę, z kolejnymi jasnymi wskazówkami, gotowymi materiałami do wydrukowania – poznaj ten tygodniowy kurs:
Nie dajemy sobie czasu na efekty
“Pracowałam dwa tygodnie i czuję kryzys!”
“To rozwija się zbyt wolno, myślałem, że będzie inaczej…”
“Może te dwie godziny tygodniowo przeznaczę jednak na coś innego?”
“O! Mam nowy pomysł, na nowy projekt!”
Nie! Daj sobie czas konkretny, nie tydzień, nie dwa!
Czas w którym przeżyjesz nie tylko pół sinusoidy (od podniecenia do dołka), ale przynajmniej kilka górek!
Za krótki odcinek nie jest miarodajny, może podsuwać fałszywe prognozy.
Zawalcz konsekwentnie przez kwartał, przez kilka miesięcy!!
Tu znowu wracamy do poprzedniego punktu, planowania – wyznaczenia konkretnego parametru o konkretnym czasie!
Nie szukamy wsparcia
Czasem sami, w momencie załamania, podejmujemy pochopne decyzje o zamknięciu projektu; decyzje, które naszych bliskich, zwolenników czy potencjalnych Klientów wprowadzają w osłupienie.
Może wystarczyła jedna szczera rozmowa, przyznanie się do zwątpienia – przed przyjacielem, czy mentorem – żeby się dowiedzieć, że to normalne, prawidłowe; było do przewidzenia, tak ma być, że warto teraz zrobić to i to, i po prostu ruszać dalej!
Po takiej rozmowie mogłoby się również okazać, że odczuwany przez nas kryzys to tak naprawdę przełamanie, rozwój, oznaka tego, że idziemy w dobrym kierunku!!
Jeżeli masz projekt, który chodzi za Tobą od dawna,
jeśli od jakiegoś czasu chcesz zrealizować pewien pomysł, ale nie wiesz, jak to zrobić, od czego zacząć,
jeśli trudno Ci znaleźć na niego czas, bo pracujesz na etacie czy prowadzisz własną firmę,
jeżeli jest to pomysł, który pozwoli Ci spełnić marzenie, coś odmienić –
to kurs “Rusz ze swoim projektem w 7 dni” jest dla Ciebie .
Możesz też zapisać się na bezpłatny minikurs:
Tymczasem trzymam kciuki za Twoje Plany,
pozdrawiam Cię serdecznie!!
Aga.